Umarli czasu nie liczą - Kim Harrison

TYTUŁ: Umarli czasu nie liczą 
TYTUŁ ORYGINAŁU: Once Dead, Twice Shy
AUTOR:  Kim Harrison
 WYDAWNICTWO: Amber



Wyobraźcie sobie, że wieku szesnastu lat na bal maturalny zaprasza was najprzystojniejszy chłopak w szkole, który - niespodzianka! - wcale nie zalicza się do grona tępych, zakochanych w sobie mięśniaków. Bajka, czyż nie? A teraz dodajcie do tego informacje; że robi to tylko i wyłącznie dlatego, że kazał mu ojciec, który z kolei zbiegiem okoliczności zna się z twoimi rodzicami; że mega przystojniak, z którym właśnie się całowałaś okazuje się żniwiarzem ciemności, usilnie starającym się cie zabić i że tak właściwie, przez nie uwagę pewnego wysłannika z niebos, jesteś martwa.


Jeżeli mam być szczera, nie mam zielonego pojęcia co mogłabym napisać o książce autorstwa Kim Harrison. Cóż, niewątpliwie pani Harrison miała pomysł, swoją drogą oparty na kontynuacji jednego ze swoich opowiadań "Madison Avery i żniwiarze ciemności", na dodatek wykreowała ciekawych bohaterów wśród których na pierwszy plan wysuwa się tytułowa bohaterka Madison - wielbicielka alternatywnej muzyki, butów z motywem czaszek i żółtych rajstop, o włosach z oryginalnymi fioletowymi końcówkami. Z przykrością jednak stwierdzam, że na tym się skończyło.


Madison ma siedemnaście lat, jej policyjna kartoteka jest nadspodziewanie bogata, a na domiar złego od czasu swojego balu maturalnego pozostaje na granicy życia i śmierci, co wcale nie przysparza jej grona nowych znajomych. Jednym słowem, jest niczym magnez przyciągający kłopoty. Jednak od chwili, kiedy pozbawiła żniwiarza jego amuletu i obudziła się w kostnicy, stara się wieść w miarę normalne życie, w czym ma jej pomóc Barnaba - żniwiarz światłości. Niestety magnez Madison wciąż działa. Nagle okazuje się bowiem, że jej niedoszły zabójca wciąż ją ściga, a na domiar złego wykorzystuje do tego celu Josha - chłopaka, który był jedynym świadkiem jej śmierci.


Z przykrością stwierdzam, że ogromnie się zawiodłam. Historia Madison była przewidywalna, akcja toczyła się tylko i wyłącznie wokół jednego wątku. Cieszę się, że nie uległam opinią innym i jej nie zakupiłam, gdyż byłyby to źle zainwestowane pieniądze. Osobiście uważam, że autorka zmarnowała naprawdę ciekawy pomysł, gdyż tak jak już wspomniałam "Umarli czasu nie liczą" zapowiadali się na cudowną, intrygującą historię.

Polecam wielbicielom lekkiej,niewymagającej wysiłku umysłowego literatury. "Umarli czasu nie liczą" to dobra alternatywa na nudne, jesienne wieczory. Zainteresowanym polecam jednak zapoznać się najpierw z opowiadaniem "Madison Avery i żniwiarz ciemności"*. Fabuła obu tych historii jest bowiem ściśle ze sobą powiązana i łatwiej wtedy zrozumieć pewne wydarzenia.


4/10

*Jedno z opowiadań ze zbioru "Bale maturalne z piekła".

Krótko, adekwatnie do zawartości książki.

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala