TBR na jesień


Kiedy byłam młodsza, dużo młodsza, miałam dosyć jednoznaczną opinię na temat jesieni - kojarzyła mi się z rozpoczęciem szkoły, koniecznością noszenia na głowie czapki (czego szczerze nienawidziłam) i częstymi opadami deszczu uniemożliwiającymi wspólne przesiadywanie na trzepaku z koleżankami. Gdyby tego było mało, towarzyszyło mi przekonanie, że nie ofiaruje mi ona nic w zamian. Wiosna była porą moich urodzin, lato - wakacjami, a zima - Świętami Bożego Narodzenia, jesień stanowiła uosobienie nijakiego okresu przejściowego między ukochanymi sezonami w roku i tylko marzyłam by jak najszybciej dobiegła końca. Chyba nie potrafię opisać tego lepiej, ale dla pewności dodam krótko - tak, nie lubiłam jesieni. Niemal równie mocno jak szpinaku. 

Kiedy skończyłam podstawówkę musiałam zweryfikować moją opinie na temat wyżej wspomnianego szpinaku. I jesieni. Jeśli chodzi o chodzenie z czapką na głowie, moja niechęć pozostaje równie silna jak dawniej, ale odkryłam niezaprzeczalne zalety jakie niesie ze sobą jesień i spojrzałam na nią przychylniejszym okiem. Jako 100% introwertyk i osoba odrobinę aspołeczna, uwielbiam wieczory spędzane pod kocem z kubkiem herbaty i książką, albo laptopem na kolanach i kolejnym odcinkiem “Suits” na ekranie. A to właśnie jesień wydłuża ów wieczory i znajduje dla nich preteksty nawet w oczach znajomych. 

Jak być może zdążyliście zauważyć jestem osobą, która znajduje niesamowitą przyjemność w planowaniu i tworzeniu wszelakiego rodzaju list. Z zestawieniami TBR idzie mi różnie, że przywołałam jedynie tą z ostatniego miesiąca, ale lubię je przygotowywać i nie zamierzam z nich rezygnować. Postanowiłam natomiast przerzucić się na publikowanie ich w formie sezonowej a nie co miesięcznej. Co prawda dla mnie umowna jesień trwa już dobry miesiąc, ale przymkniemy na to oko - w odwecie mamy jeszcze przecież październik i listopad. 

Amerykaana, Chimamanda Ngozi Adichie

Chimamanda Ngozi Adichie ostatnio podbiła moje serce po raz drugi. Gdybyście nie pamiętali, za pierwszym razem udało jej się to powieścią “Fioletowy hibiskus”.  Teraz, ponad rok po tamtej lekturze, pod wpływem ducha organizowanego za granicą maratonu Diversathon, obejrzałam przemówienie autorki w ramach TedTalk (Niebezpieczeństwo jednej historii gdyby ktoś z Was był ciekawy) i poczułam się gotowa by znowu dać się porwać jej prozie. Powieści Chimamandy Ngozi Adichie zdecydowanie otwierają oczy na wiele kwestii kulturowych i mobilizują do stawiania pytań - o życie własne i innych ludzi, i o to co naprawdę ma w nim wartość. A ja lubię takie lektury. 

Przewieszenie, Remigiusz Mróz

Troszkę się sobie dziwię, że nie sięgnęłam po “Przewieszenie” wkrótce po zakończeniu “Ekspozycji”, ale nie miałam wtedy swojego egzemplarza pod ręką, a potem - jak to zawsze bywa - wszystko się jakoś rozjechało. Jakoś żywsze uczucia żywię do duetu Chyłka&Zordon (co nie sprawia jednak, że sięgnęłam choćby i po “Zaginięcie”), ale chciałam wypaść na czytelnika rzetelnego i rozsądnego i najpierw pożegnać się z jednym bohaterem literackim. Nie ukrywam też, że w trakcie poszukiwania idealnego thrillera mocno uszczupliłam moją półeczkę TBR jeśli chodzi o powieści z dreszczykiem (thrillery, kryminały itp.) a właśnie na nie mam jakąś szczególną ochotę na jesień. 

Ukryta łowczyni, Danielle L. Jensen

Prawie sięgnęłam po kontynuacje “Porwanej pieśniarki” już dwukrotnie. A mówiąc prawie mam na myśli fakt, że ściągnęłam ów pozycje z półki i obłożyłam swoją magiczną okładką (ukrywającą się pod postacią zwykłej okładki na zeszyt), ale jakoś potem odłożyłam ją tam z powrotem.  Kiedy przyglądam się (pięknej!) oprawie ów powieści, ma ona jakiś taki jesienny charakter a ja naprawdę jestem ciekawa co też wydarzy się dalej z naszymi trollami. (No i nie ukrywam, że marzy mi się już premiera “Pięknej i bestii”, a ten luźny retelling to jedyny możliwy zamiennik jaki w tej chwili posiadam). 

Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender, Lesley Watson

Nie wiem czy to przez przepis totalbooknerd na cynamonowe babeczki w związku z ów tytułem, czy fakt, że zagraniczny booktube często poleca powieści z gatunku realizmu magicznego na jesień - “Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender” w jakiś dziwny sposób kojarzą mi się z tą porą roku. Mam też przykre wrażenie, że jeśli nie sięgnę po ów pozycje teraz, zrobię to dopiero za rok, a i tak czeka już na mnie na półce od kwietnia. I chociaż wygląda tam pięknie, trochę szkoda by kurzyła się nieczytana. 

Powietrze, którym oddycha, Brittainy C. Cherry

New Adult to dla mnie taki pewniak lekkiej, szybkiej lektury i wątpię bym obeszła się bez niego w trakcie którejkolwiek pory roku. Tak jak w przypadku thrillerów, mocno uszczupliłam swoje zapasy, ale kilka z nich się ostało. W tym jedna powieść Brittainy C. Cherry, której nie znam. Słyszałam o niej naprawdę sporo złego, ale daleka jestem od tego by ją skreślać z tego powodu, zwłaszcza że póki co autorka mnie nie zawiodła. W najgorszym razie przyznam Wam rację. 

Ciekawa jestem czy wykazujecie tendencje do tego by w danym sezonie czytać jakiś konkretny gatunek i czy w związku z tym przygotowaliście sobie jakieś odpowiednie zapasy. Podzielcie się też koniecznie tym co sami zamierzacie pożreć tej jesieni. Dobrego apetytu!

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala