Ponad wszystko, Nicola Yoon


Wielokrotnie zetknęłam się z sytuacją, w której zagraniczny booktube zachwycał się jakimś tytułem a kiedy w końcu został on wydany w Polsce, zbierał raczej negatywne opinie. Tak było chociażby w przypadku Rainbow Rowell (a już w szczególności w przypadku „Eleonory&Parka”), powieści duetu Amie Kaufmann i Meagan Spooner „W ramionach gwiazd” czy inspirowanej słowiańskimi wierzeniami „Wybranej” Naomi Novik. Wszystko wskazywało na to, że debiut Nicoli Yoon powtórzy ów schemat i dlatego, pomimo początkowej ekscytacji, wstrzymałam się chwilę z lekturą by odseparować się od wszystkich opinii i dać „Ponad wszystko” szansę. 

Madeline cierpi na nieuleczalną i nieprzewidywalną chorobę układu odpornościowego nazywaną zespołem SCID a znaną szerszemu gronu jako choroba chłopca z bańki. Dosłownie wszystko może wywołać u niej reakcje alergologiczną i w konsekwencji doprowadzić do jej śmierci. Maddy nie opuszcza murów swojego domu - wysterylizowanego i starannie ku temu przygotowanego - pobiera naukę przez internet a jedynymi osobami z jakimi utrzymuje bezpośredni kontakt jest opiekująca się nią pielęgniarka i jej matka-lekarka. Maddy wydaje się względnie pogodzona ze swoim życiem do czasu gdy do sąsiedztwa wprowadza się nowa rodzina. I Olly, chłopak, który dziwnym trafem niesamowicie przyciąga dziewczynę. 

Przyznaję, że podejrzewam co mogło spowodować rozczarowanie czytelników lekturą „Ponad wszystko” i myślę że dużą rolę odegrały właśnie zbyt wysoko postawione oczekiwania. Trochę przekornie - i tak uważam debiut Nicoli Yoon za jedną z ciekawszych powieści Young Adult - ciekawszych i bardziej wartościowych. „Ponad wszystko” jest lekką, momentami niemal przesłodzoną historią o miłości, ale równocześnie ma do zaoferowania trochę więcej niż tylko opowieść o pierwszym uczuciu. Nicola Yoon porusza nie tylko niebanalną tematykę - bo wątpię by większość czytelników słyszała o zespole SCID - ale także przedstawia ów historię w dosyć nieoczywisty sposób. 

„Ponad wszystko” oprócz narracji poprowadzonej z perspektywy Maddy, składa się także z innych rozmaitych i niejednokrotnie zabawnych skrawków - rysunków, definicji stworzonych przez samą bohaterkę czy choćby rozmów z komunikatorów internetowych (czatów czy też maili). Owszem, Nicola Yoon zastosowała w swojej historii motyw “nowego chłopca z sąsiedztwa” i “insta love”, a sama Maddy wydaje się nieco niedojrzała jak na swoje osiemnaście lat, ale pomysł na fabułę i pewne oderwanie bohaterki od świata zewnętrznego sprawiają, że stają się one w jakimś stopniu uzasadnione. 

Perspektywa Madeline, i ogólnie jej kreacja jako bohaterki, jest w pewnym sensie niesamowicie odświeżająca. Owszem, odrobinę naiwna, ale przede wszystkim niewinna jak u dziecka. Pewne kwestie, jak choćby przemoc w rodzinie czy nietolerancja czyiś preferencji seksualnych, zostają wspomniane jakby mimochodem - wplecione między wierszami i łatwe do przeoczenia a przez to w dziwny sposób jeszcze bardziej rzucające się w oczy. Trochę szkoda, że autorka zdecydowała się na takie a nie inne zakończenie. Tylko ono zaburzyło nieco moje pozytywne wrażenie z lektury i wydało się drogą na skróty (i nie chodzi mi o twist fabularny, ale o to w jaki sposób autorka go pociągnęła). 

„Ponad wszystko” to ciepła opowieść o pierwszej miłości i tego jak zmienia ona nasze spojrzenie na świat. Powieść, którą czyta się niesamowicie szybko - ze względu na jej “lekkość”, ale i oryginalną formę - ale która również oferuje czytelnikom coś jeszcze. Po kuble zimnej wody jakim były dla mnie negatywne recenzje, zasiadłam do lektury ze znacznie mniej wygórowanymi oczekiwaniami i myślę, że dzięki temu odebrałam tą historię jeszcze lepiej. Ja ze swojej strony zdecydowanie polecam Wam „Ponad wszystko” i liczę na to, że wydawnictwo zdecyduje się wydać także kolejną powieść autorki. 

Ponad wszystko” Nicola Yoon; wydawnictwo Dolnośląskie; Wrocław 2016 ★★★★

0 comments