Czy blogowanie wpływa na to co i ile czytamy?



Bloguję od przeszło pięciu lat. A właściwie nie - bloguję długo, długo dłużej, ale to właśnie w 2011 roku powstała Złodziejka Książek. Kiedy przeglądam Wasze blogi, a wierzcie mi, ostatnio robiłam to BARDZO często z racji na wykonywane obowiązki, czuję się niemal jak emerytka w tym swego rodzaju “zawodzie”. Prowadzenie Złodziejki Książek wpłynęło na wiele aspektów mojego życia - czasami w naprawdę dziwaczny i pozornie zupełnie niepowiązany sposób - ale chyba najbardziej odcisnęło piętno na moje nawyki czytelnicze; na to ile czytam i po jakie tytuły sięgam, i na kilka innych faktów związanych z moim życiem książkoholika także. Chciałam Wam o tym trochę opowiedzieć bo być może sami dostrzegacie podobne zmiany u siebie a nawet jeśli nie - jako starsza, doświadczona koleżanka mogę Was przestrzec o tym, że takie sytuacje mogą się jednak zdarzyć.

Kupuję więcej książek

Marzenie o posiadaniu wielkiej prywatnej biblioteczki pojawiło się u mnie chyba równolegle z myślą o prowadzeniu bloga. Kiedy nie było jeszcze czegoś takiego jak booktube, popularne filmiki Bookshelf tour miały formę zwykłych zdjęć publikowanych w odrębnych postach. Zapatrzyłam się na nie do tego stopnia, że w stosunkowo krótkim czasie musiałam zastąpić pojedynczą półkę najpierw jednym regałem, a potem drugim. Mam wrażenie, że prowadzenie bloga i zaangażowanie się w blogową społeczność, budzi w człowieku chęć do posiadania coraz większej ilości tytułów. Czy z czasem ona maleje? Wydaje mi się, że to zależy. Chodzą słuchy, że tak, ale sama jeszcze tego nie doświadczyłam - w razie czego będę Was informować na bieżąco.

Czytam więcej książek

Żebyście sobie nie wyobrażali za dużo - to wcale nie jest tak, że ów punkt w sposób oczywisty wiąże się z poprzednim. Książkoholik zazwyczaj kupuje więcej niż jest w stanie przeczytać. Chodzi mi raczej o mobilizacje do tego by czytać. Kiedy człowiek prowadzi bloga i zwierza się swoim czytelnikom z tego co udało mu się przeczytać czuje się niemal zobowiązany by sięgać po jakąś powieść w każdej wolnej chwili. No bo jak to tak - na koniec miesiąca nie móc się pochwalić ani jednym przeczytanym tytułem? Pozwolić aby przez to blog świecił całymi tygodniami pustkami? I nie móc dyskutować z innymi blogerami o najbardziej popularnych tytułach?

Sięgam po pozycje stosunkowo nowe

Nie wiem tak naprawdę dlaczego. Teoretycznie powinno mi zależeć na tym by sięgać po pozycje starsze i mniej popularne by odkrywać dla Was jakieś zapomniane literackie perełki. Niestety, potrzeba bycia na bieżąco z najnowszymi trendami jest jednak we mnie silniejsza. Kiedy z każdej strony nasłucham się peanów zachwytu na temat jakiejś pozycji New Adult, automatycznie wrzucam ów tytuł do internetowego koszyka. By nie wspomnieć o tytułach, na które poluje zanim tak naprawdę fizycznie dotkną księgarniane półki. Stosunkowo niedawno odkryłam taką zależność, że jeśli nie zakupię danego tytułu tuż po premierze, prawdopodobieństwo, że w ogóle to zrobię gwałtownie spada.

Wśród moich lektur jest zdecydowanie więcej powieści Young Adult

Na naszym polskim skrawku książkowej blogosfery jeszcze tak tego nie widać, ale powieści Young Adult są najczęściej wybieranymi pozycjami przez blogerów czy też booktuberów. To właśnie o powieściach YA wspomina się najczęściej w zapowiedziach, to do ich premier odlicza się pozostałe dni oczekiwania i to o nich opowiada się przeważnie w kontekście wszelakiego rodzaju tagów i zestawieniach. O fenomenie tego gatunku wspominałam już przy okazji posta Dlaczego czytam literaturę Young Adult i swoje zdanie podtrzymuje - książkowa społeczność sprawia, że niejednokrotnie na lekturę YA składa się nie tylko fizyczna czynność czytania, ale też zaangażowanie w odpowiednie fandomy, “shipowanie” związków głównych bohaterów czy tworzenie o nich fanfików.

Rzadko sięgam po tytuły, o których nic nie wiem

Brakuje mi tego by wejść do księgarni i pozwolić sobie na to by kupić jakiś tytuł, o którym absolutnie nic nie słyszałam. A) przygotowując dla Was posty stykam się z wieloma pozycjami i wśród nowszych, popularniejszych tytułów ostało się niewiele takich na temat których nic bym nie słyszała. B) lista polecanych mi przez Was pozycji jest na tyle długa, że nie potrzebuje już żadnych innych propozycji do wyboru.

Czytam polskich autorów

Pamiętam jak na początku liceum stworzyłam taki antypatriotyczny wizerunek samej siebie przedstawiając się jako osoba, która nie lubi polskich filmów ani polskich autorów. Nie wiem z czego brał się mój negatywny stosunek i dlaczego twórczość rodzimych pisarzy była mi znana tylko wówczas gdy widniała wśród kanonu szkolnych lektur. Cieszy mnie natomiast ogromnie, że blogowanie przedstawiło mi całe grono polskich zdolnych pisarzy z autorami kryminałów na czele.

Rzadko wracam do raz przeczytanych pozycji

Miałam kiedyś taki zwyczaj, że w każde ferie zimowe czytałam szesnaście tomów Sagi Zapomniany Ogród - wiem, szaleństwo. Teraz do raz przeczytanych lektur wracam niezwykle rzadko, zazwyczaj po to by przypomnieć sobie wydarzenia z poprzednich tomów przed kontynuowaniem serii. I choć żałuje, rozumiem samą siebie. Jest tyle cudownych tytułów, że obawiam się kiedy zdołam je wszystkie przeczytać.  

Jestem ciekawa czy blogowanie wpłynęło też na Wasze nawyki czytelnicze - a jeśli tak, to w jaki sposób?

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala