Czasem warto zabić, Peter Swanson


Czasami, w trakcie lektury zastanawia mnie co przesądza o popularności danego tytułu - czy wszystko zależy od dobrej promocji ze strony wydawnictwa; czy kluczowe są pierwsze opinie recenzentów a może pomocne okazują się jakieś kontrowersje wokół autora czy samej pozycji. Trudno znaleźć odpowiedź i równie trudno jest mi powiedzieć dlaczego akurat Peter Swanson nie doczekał się rozgłosu i popularności na miarę Gillian Flynn, jak to się udało choćby Pauli Hawkins. Zwłaszcza że jego powieść, „Czasem warto zabić”, naprawdę zasługuje na uwagę.

Ted i Lily spotykają się przypadkowo w lotniskowym barze. Nie znają się, prawdopodobieństwo, że jeszcze kiedyś na siebie wpadną jest znikome a dodatkowo oboje znajdują się pod wpływem lekkiego upojenia alkoholowego. Być może właśnie dlatego Ted pozwala sobie na szczerość - opowiada rudowłosej kobiecie, że podejrzewa żonę o romans z mężczyzną odpowiedzialnym za budowę ich domu o tym, że najchętniej zabiłby Mirandę. Tyle że Lily wcale nie wydaje się przerażona tym wyznaniem - nie tylko uspokaja sumienie mężczyzny, ale nawet proponuje mu pomoc w dokonaniu zbrodni.

„Czasem warto zabić” to powieść, która rozpoczyna się od mocnego wstrząsu - który od razu przyciąga uwagę i zainteresowanie czytelnika - a następnie zwalnia nieco tempo. Pierwsza część powieści, składająca się naprzemiennie z perspektywy Lily i Teda, w dużej mierze przedstawia motywy jakie prowadzą bohaterami i ich walkę z własnym sumieniem. A choć trudno nie docenić psychologicznego portretu postaci jaki maluje przed nami Peter Swanson, nie ukrywam że w pewnym momencie czułam się już znudzona przydługim wprowadzeniem.

Sęk w tym, że już po lekturze całej powieści nabiera ono sensu i staje się koniecznym elementem fabuły. Nie ukrywam, że preferuje thrillery porywające od pierwszej strony i utrzymujące bez przerwy atmosferę niepewności i niepokoju, ale Peter Swanson pokazuje swoim czytelnikom, że istnieje także inne rozwiązanie - uśpić czujność a następnie zaskoczyć wszystkich nagłym zwrotem akcji (a może nawet kilkoma). Autor nie tylko zapewnia nam element zaskoczenia, ale także na nowo budzi zainteresowanie i motywuje do tego by w każdym punkcie doszukiwać się drugiego dna.

Najmocniejszym punktem powieści Swanson pozostają jednak wspomniane już portrety psychologiczne bohaterów. Postacie wykreowane przez autora intrygują - swoją złożonością a przede wszystkim wyraźnie odmiennymi od powszechnie przyjętych moralami. Swanson pokazuje jak łatwo zmanipulować drugą osobę; jak bez problemu tłumaczymy przed sobą własne zachowanie (nawet w najbardziej pokrętny sposób) i jak szybko przesuwamy niekiedy granice moralnego zachowania. A że umiejscowienie w fabule niemal samych antybohaterów nie jest zabiegiem zbyt powszechnym, tym bardziej fascynuje.

„Czasem warto zabić”, na pierwszy rzut oka, wydawał się dosyć przeciętnym thrillerem, ale Peter Swanson mile mnie zaskoczył. Pomimo że autor nie ma w dorobku zbyt dużo powieści, doskonale poradził sobie z kreacją bohaterów i wpleceniem do fabuły kilku twistów a dodatkowo czytelnik nie czuje wtórności wątków w trakcie lektury. Jeśli przepadacie za gatunkiem i nie przeszkadza Wam powolny wstęp, nie powinniście czuć rozczarowania.

„Czasem warto zabić” Peter Swanson; wydawnictwo Marginesy; Warszawa 2016 ★★★★

0 comments