Jak Cię zabić, kochanie?, Alek Rogoziński


Chociaż uwielbiam kryminały a zgłębianie twórczości polskich autorów przynosi mi swego rodzaju satysfakcję, pierwotnie wcale nie zamierzałam sięgać po powieść Alka Rogozińskiego - „Jak Cię zabić, kochanie?”. Właściwie nie wiem co wywołało u mnie taką a nie inną decyzje, ale za to doskonale zdaję sobie sprawę co spowodowało, że zmieniłam ją o 180 stopni. Powieść pana Rogozińskego podbiła polski bookstagram i kiedy zaczęła atakować mnie kilka razy dziennie - zmiękłam, a w chwili gdy trafiła na Biedronkowy regał - skapitulowałam ostatecznie. I nie żałuję. 

Kasia Donek zostaje spadkobierczynią ogromnej fortuny po babce, a właściwie dopiero nią zostanie jeśli a) pięć lat od zawarcia małżeństwa doczeka się potomka albo b) któryś z małżonków w tym czasie przedwcześnie pożegna się z życiem. W przeciwnym wypadku pieniądze trafią do parafii kobiety w Los Angeles. Zegar tyka i nic nie wskazuje na to, że rodzina Donków może się powiększyć. Miłość się wypaliła, ale Kasia nie zamierza rezygnować z fortuny - postanawia zabić swojego męża. Tyle że on wpada na podobny pomysł a na domiar złego para fałszywych sióstr zakonnych zamierza się pozbyć obu małżonków. 

„Jak Cię zabić, kochanie?” nie przypomina typowego kryminału - nie mamy do czynienia z żadnym zabójstwem czy też inną zbrodnią, ale cała historia skupia się wokół jego planowania. Im dalej w fabułę, tym bardziej akcja się pląta - coraz więcej bohaterów, coraz więcej wpadek i coraz więcej prawie-trupów. Wielokrotnie słyszałam o powieści Alka Rogozińskiego w kontekście pozycji, która przepełniona została humorem, ale nie spodziewałam się, że będzie to historia napisana z takim rozmachem, przy której po prostu nie sposób się nudzić. 

Alek Rogoziński wplata do swojej historii mnóstwo humoru, a to w jaki sposób go odbierzecie zależy tylko i wyłącznie od tego czy posiadacie z autorem podobne poczucie humoru. Polski autor odwołuje się do kultury, współczesnych wydarzeń i stereotypów, a choć w pewnym momencie miałam obawy, że to trochę za dużo - i tak bawiłam się w trakcie lektury doskonale. Miejcie jednak na uwadze, że sporo w tej historii przerysowania (zwłaszcza jeśli mowa o feralnych siostrzyczkach). 

Dlaczego Alek Rogoziński nie ujął mnie w 100% skoro wyrażam się o nim niemal w samych superlatywach? To bardzo indywidualna kwestia, ale osobiście nie przepadam za tak przerysowanym obrazem sytuacji jaka panuje w Polsce (chodzi mi głównie o obraz naszej służby zdrowia). No i niestety, niemal od samego początku podejrzewałam jak zakończy się ów historia, a mój scenariusz znalazł odzwierciedlenie w fabule. Brak elementu zaskoczenia nie skreśla w moich oczach powieści całkowicie, ale jednak negatywnie wpływa na jej odbiór. 

„Jak Cię zabić, kochanie?” to dobry kryminał przepełniony humorem. Nawet jeśli Alek Rogoziński mnie nie zachwycił, zapewnił mi doskonałą rozrywkę w sam raz na przerwy między wykładami i podróż komunikacją miejską. I trochę jestem ciekawa co pokazał w swoich powieściach i co zaoferuje nam w następnej kolejności. Póki co polecam Wam „Jak Cię zabić, kochanie?” na odżegnanie poświątecznej chandry. 

„Jak Cię zabić, kochanie?” Alek Rogoziński; wydawnictwo Filia; Poznań 2016 ★★★½

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala