Powietrze, którym oddycha, Brittainy C. Cherry


Dałam się Wam poznać jako miłośniczka powieści New Adult. Zdecydowanie jest to gatunek, po który sięgałam najchętniej w bieżącym roku w sytuacjach gdy nie byłam pewna co czytać albo cierpiałam na tzw. “kaca książkowego”. Nie zaskoczę Was też pewnie informacją, że miałam już do czynienia z twórczością Brittainy C. Cherry i że wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. A jednak jej najnowsza wydana w Polsce powieść - „Powietrze, którym oddycha” wywołała we mnie raczej sprzeczne emocje. I teraz się zastanawiam czy poczułam przesyt gatunkiem czy jest to kwestia tego konkretnego tytułu. 

Elizabeth nie może się pogodzić z tragiczną śmiercią swojego męża. Po roku żałoby, razem ze swoją córeczką Emmą, wraca jednak do miejsca, które pełne jest żywych wspomnień o mężczyźnie. Coś uległo tam jednak zmianie. Sąsiedni dom zamieszkał Tristan - przystojny, samotny i agresywnie nastawiony do świata mężczyzna, który w oczach mieszkańców stał się synonimem wariata a niekiedy nawet potwora. Pomimo że pierwsze spotkanie Liz i Trisa dalece odbiega od ideału coś ich do siebie przyciąga. Tristan, który również doświadczył ogromnej straty, wydaje się jedyną osobą, która naprawdę rozumie co czuje kobieta. 

„Powietrze, którym oddycha” zdecydowanie nie jest powieścią złą. Nie da się ukryć, że historie pisane przez Brittainy C. Cherry czyta się z niesamowitą lekkością a sama autorka ma talent do tego by przelać na karty powieści morze emocji. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Obstaje też przy stanowisku, że pisarska zdecydowanie radzi sobie z kreacją męskich bohaterów. Tristan budzi w czytelniku emocje - intryguje swoją tajemniczością; sprawia że ma się ochotę go przytulić i pocieszyć; a w momentach gdy przebywa z Emmą roztapia nawet najtwardsze serducho. Tylko że równocześnie nie mogłam pozbyć się wrażenia, że akurat Brittainy C. Cherry stać na więcej. 

O dziwo! Rozczarował mnie już sam wątek romantyczny. Pomijając fakt, że u boku Tristana, Elizabeth wypada raczej blado i zlewa się w umyśle czytelnika z innymi bohaterkami New Adult, ich relacje charakteryzowało dziwne tempo. Charakter ich znajomości (nienawiść - pociąg fizyczny - przyjaźń - miłość) zmianiał się tak szybko, że w pewnym momencie ciężko było mi uwierzyć w realność ów uczuć, zwłaszcza że głównie padały między nimi słowne deklaracje a nie czyny. Brittainy C. Cherry nie wywołała też u mnie zaskoczenia fabularnymi twistami, ale przyznaję że w tym przypadku “wina” leży raczej po mojej stronie i częstego sięgania po New Adult. 

Odnoszę wrażenie, że Brittainy C. Cherry chciała po prostu za dużo i za bardzo. Zamiast subtelnych nawiązań do popkultury, jesteśmy nimi wręcz zalewani; przyjaciółka Liz nie jest postacią oryginalną lecz przerysowaną; niektóre wątki są po prostu niesmaczne - erotyczny sen Liz w nawiązaniu do „50 twarzy Grey’a” czy chora umowa kobiety i Trisa; a inne wydają się być wplecione tylko po to by zadowolić pewne grono czytelników bez żadnego rzeczywistego wpływu na fabułę (wątek LGBT). 

„Powietrze, którym oddycha” nie jest najlepszą powieścią autorki i gdyby oceniać ją w kontraście do „Kochając pana Danielsa” czy „Art&Soul”, wypada raczej rozczarowująco. Nie jest to jednak powieść zła. Nie rozumiem zarzutów podobieństwa do „Bez słów” ani krytyki zakończenia. „Powietrze, którym oddycha” to lekka, dobrze napisana i budząca emocje lektura. Czy spodziewałam się czegoś więcej? Tak. Czy żałuję lektury? Nie i z pewnością sięgnę po kolejne powieści autorki. 

„Powietrze, którym oddycha” Brittainy C. Cherry; wydawnictwo Filia; Poznań 2016 ★★★

0 comments