Serie skończone w 2016 roku #3


Powtarzałam to wielokrotnie na przestrzeni 2016 roku, ale pozwólcie mi to zrobić jeszcze ten jeden raz - kończenie serii, czyli chyba moja największa książkowa pięta achillesowa, było jednym z moich głównych noworocznych postanowień związanych z literaturą. I wydaje mi się, że poradziłam z nim sobie całkiem nieźle. O ile mnie pamięć nie myli w 2015 roku nie skończyłam lektury żadnej serii książkowej, a w roku bieżącym było ich aż 12. Owszem, moglibyście się przyczepić do mojego sposobu kalkulacji, ale nie zmieni to kolosalnego postępu jaki dokonałam. Przybijam więc samej sobie piątkę. You did it girl! Jak być może niektórzy z Was pamiętają, nie opowiedziałam Wam jeszcze o wszystkich seriach. Przy ostatnim “odcinku” cyklu Serie skończone w… wspominałam mimochodem o jednej duologii, która nomen omen rozrosła się jednak ostatnio do rozmiarów co najmniej trylogii, ale gdzieś w międzyczasie udało mi się zakończyć przygodę jeszcze z kolejną dwójką. Wiem że macie mnóstwo roboty - choinka sama się nie ubierze, pierogi nie ulepią, a i prezenty pasowałoby popakować - więc nie będę Was zbyt długo przetrzymywać przy ekranie. 

Duologia Następczyni, Kiera Cass
Następczyni; Korona

Teoretycznie wiem, że powyższe tytuły stanowią zamknięcie innej serii - „Selekcja”, ale według mnie powinny zostać w pewien sposób wyodrębnione bo a) skupiają się na innej głównej bohaterce i b) prezentują nieco inny poziom. Oba tomy - czyli zarówno „Następczyni” jak i „Korona”  - przedstawiają historię kolejnych Eliminacji, tym razem narratorką zostaje jednak nie ich uczestnik a osoba, która koniec końców dokonuje wyboru - córka Maxona. Podtrzymuję swoje zdanie, że sam pomysł na kontynuacje nie jest zły. Kiera Cass miała jakiś koncept, a spojrzenie na Eliminacje z odmiennej perspektywy może zainteresować. Tyle że coś nie zagrało. 

Eadlyn irytuje - bardziej niż America, o ile jest to w ogóle możliwe, a na domiar złego cała historia zostaje pozbawiona cudnego, bajkowego klimatu, który ujął mnie w pierwotnej trylogii. Moje zarzuty skierowane są głównie ku finałowi historii czyli  „Koronie”, ale i w „Następczyni” coś zgrzytało. Kiera Cass chciała dużo - poruszyć wątek LGBT, wpleść trochę polityki, wprowadzić wśród bohaterów nieco różnorodności - ale nie wyszło to tak jak powinno. Koniec końców czytelnik ma wrażenie, że autorka obrała najprostszą z możliwych dróg - “poleciała po łatwiźnie”. Owszem, czyta się to lekko i szybko, ale to już nie wystarcza. Raczej darowałabym sobie lekturę duologii i skończyła przygodę z „Selekcją” na „Jedynej”. 

★★½

Trylogia o Komisarzu Forscie, Remigiusz Mróz
Ekspozycja; Przewieszenie; Trawers

Kolejna seria autorstwa Remigiusza Mroza w tym roku! Ewidentnie wzięłam sobie w końcu do serca postanowienie by zgłębić nieco bardziej jego twórczość. Trylogia o Forscie różni się od typowej, polskiej serii kryminalnej tym, że poszczególne tomy łączy coś więcej niż postać komisarza prowadzącego śledztwo. Zdecydowanie odradzałabym czytanie poszczególnych tomów w kolejności innej niż chronologiczna - co prawda zrozumielibyście wydarzenia, ale znacząco zaspoilowalibyście sobie poprzednie tomy. A byłoby szkoda. Owszem, „Ekspozycja” ma kilka wad, zwłaszcza z perspektywy kolejnych części, ale seria jako całość prezentuje wysoki poziom. 

Zastanawiałam się co tak naprawdę ujmuje w tej trylogii i znalazłam nawet kilka odpowiedzi. Po pierwsze, Wiktor Forst ze swoją arogancją i zaskakującą łatwością do postępowania na bakier z prawem z miejsca zyskuje sympatię. Po drugie, czytelnik jest nieustannie zaskakiwany (a spektakularne twisty na zakończeniach powinny się doczekać specjalnego terminu). Po trzecie, Remigiusz Mróz, pomijając Forsta, kreuje także fascynującego anty-bohatera czyli Bestię. Po czwarte, seria ma niesamowity, mroźny klimat. Po piąte, autor wybiera na tło rozgrywających się wydarzeń doskonałe miejsce - nasze polskie Tatry. Owszem, to „Przewieszenie” stanowi najlepszy tom trylogii, ale finał jest godny całej trylogii. A to z pewnością nie było zadanie łatwe. 

★★★★

Ciekawa jestem czy znacie te serie i czy podzielacie moje opinie. Koniecznie zdradźcie też ile Wam udało się zakończyć serii w tym roku ;)

0 comments

Każdy Wasz komentarz witam z uśmiechem na ustach. Wszystkie niezmiennie stanowią dla mnie zresztą niewyczerpane źródło motywacji. Będę więc wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy pozostawiony przez Was ślad i, w miarę możliwości, postaram się na niego odpowiedzieć.
Kala